Długo zastanawiałam się nad rozkładem makro, ale w końcu zdecydowałam za dużo nie mieszać i postawiłam na 110-120g białka, 50-60g tłuszczu i resztę węglowodanów ;-) W razie potrzeb będę zmieniać ;-)
A teraz o ćwiczeniach ;-) Robię je w domu, korzystam z internetu dla inspiracji i układam sobie sama trening i oczywiście robię ćwiczenia zadane przez mojego rehabilitanta ;-) I tak 5-6 razy w tygodniu + teraz jeszcze dodatkowo push-up challenge, już drugi tydzień :-)
Przez kontuzje na razie muszę odpuścić bieganie czy skakanie, ale mam pozwolenie na rower, co latem wykorzystałam i od niedawna znowu mogę wsiadać na konie ;-) Kiedyś jeździłam codziennie, po parę koni, teraz jeżdżę nieregularnie (jeszcze!), jak mam okazję i czuję się dobrze :-)
Zaczęłam w gimnazjum, jak każdy nie wiedziałam o tym zbyt wiele, koleżanka zaczynała to ja też chciałam ;-) To jest bardzo przyjemny sport, ale nie jest aż taki prosty jakby się wydawało, niektórym przychodzi to szybciej innym wolniej, najważniejsze jak we wszystkim to się nie poddawać. Złapanie równowagi jest tu najważniejsze, trzeba się zgrać ze zwierzęciem, a mięśnie na początku potrafią odmówić współpracy, uwierzcie mi nawet jeżeli człowiek jest w treningu i mam tu na myśli prawdziwego sportowca, to wcale nie znaczy, że on wsiądzie i mu się wszystko uda, bo nagle okazuję się, że tu mięśnie pracują jakby inaczej. Niby proste wstaje, siadam, napinam i rozluźniam, a jednak trzeba się wczuć, więc jeżeli ktoś ma ochotę to nie ma co się zrażać tylko próbować, bo to jest zajęcie, które może dać naprawdę dużo radości, bo oprócz tego, że jesteśmy aktywni to dostajemy do towarzystwa naprawdę świetnego nauczyciela ;-) Nic tak nie uczy cierpliwości, systematyczności i odpowiedzialności jak zwierzak, a koń to już chyba w szczególności :-)
Wrzesień 2012
Jeżeli jesteście zainteresowani tym tematem i chcielibyście się czegoś dowiedzieć, to piszcie, a ja postaram się coś konstruktywnego o tym później napisać, bo sama nie widziała w sumie od czego tu zacząć ;-) :O
A teraz przepis :-)
Ciasto wyszło mięciutkie i wilgotne :-) Według domowników pyszne, ja również nie narzekam, zjadłam 3 kawałki na śniadanie ;-)
Składniki:
- ok. 300-350g
drobno startej cukinii (1 duża)
- 160g szklanka mąki ryżowej
- 50g kakao
- 80g erytrolu
- 2 jajka
- ok.150g musu jabłkowo-gruszkowego (może być też po prostu jabłkowy, ja miałam tylko 1 małe jabłko, więc dałam też gruszkę:) może być też kupny)
- ok.80-100g jogurtu naturalnego
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 3/4 łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cynamonu
- szczypta soli
W jednej misce dokładnie mieszamy ze sobą mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sodę i cynamon. W drugiej łączymy jajka, erytrol, mus, jogurt i szczyptę soli. Dodajemy mokre sładniki do suchych, mieszamy, dokładamy cukinię i ponownie mieszamy. Powstałą masę przekładamy do keksówki i pieczmy w nagrzanym do ok. 170 stopni piekarniku przez 30-40 minut. Wyłączmy piekarnik i nie wyciągamy, zostawiamy ciasto na jeszcze ok. 10 minut. Po tym czasie wyciągamy do przetygnięcia i gotowe :-)
Można oczywiście użyć innego słodzika ;-)
Makro dla 1 kawałka (podzieliłam na 10):
ok. 109 kcal
B: 4,3g
W: 18,6g
T: 1,9g
Wersja śniadaniowa z serkiem naturalnym :-)