Przepraszam za chwilowy brak odzewu! Zaraz zabieram się za nadrobienie wszystkich blogowych zaległości :-)
Andrzejkowy weekend spędziłam na wyjeździe :-) Z siostrą, jej chłopakiem i jej psem pojechaliśmy do Szklarskiej Poręby :-) Nawet śnieg był! W Szklarskiej stok nie nie był czynny, więc wybraliśmy się w sobotę do Karpacza, żeby chłopak siostry mógł pozjeżdżać, a my w tym czasie poszłyśmy napić się grzańca (ja) i herbaty(ona), a następnie na spacer :-)
W niedziele już wracaliśmy, ale postanowiliśmy zatrzymać się na jarmarku świątecznym we Wrocławiu, oczywiście nie byłabym sobą jakbym nie zaczęła szukać jakiś zdrowych nowości, więc wróciłam z nowymi przyprawami do wypróbowania :D Między innymi czubrycą, którą wykorzystałam do dzisiejszej makreli :-)
Ale wstyd, przepraszam za tą naklejkę z ceną! :P
I na koniec obiecane zdjęcia legginsów i mej osoby, która trochę przytyła, ale się nie przejmuję, bo zima jest, a od 1 grudnia tj. jutra zaczyna chodzić na siłownie (na pierwsze zajęcia nawet dostanę trenera za darmo):D Więc trzymajcie kciuki! Jakieś rady ? :D (żeby nie było ogólnie to już kiedyś chodziłam, ale nigdy na te wszystkie sprzęty, tylko na bieżnie, rowerki i zajęcia grupowe)
#płaskodupie #levelhard #kiedyśbędzielepiej
Jak już kiedyś wspominałam ten pokój to przechowalnia wszystkiego i moje miejsce do ćwiczeń, więc przepraszam za bałagan :O
Składniki:
- świeża makrela (moja była już nacięta i wypatroszona)
- przyprawy: pieprz, sól, czubryca, majeranek
- 100-150g ziemniaków
- łyżeczka oleju kokosowego
Nacinamy skórkę makreli po bokach w paski (ja zapomniałam, więc tak dobrze nie przeszła przyprawami), nacieramy przyprawami z wierzchu i w środku ryby. Ziemniaczki kroimy wg upodobań, smarujemy olejem kokosowym, obsypujemy solą i pieprzem (dodałam jeszcze pomidory z bazylią) i mieszamy aż dobrze pokryją się przyprawami. Ziemniaczki i makrelę kładziemy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok. 25-30 minut. Gotowe :-)
Jak widać moja ryba była spora ;-) Więc pół zjadłam na obiad, a drugą część zostawiłam na kolację ;-)
jak ja kocham polskie góry! mimo że nigdy nart a nogach nie miałam:) u mnie na blogu też ryba ale nie taka łada jak u ciebie bo u mnie w kostce hehe:) swoją drogą uwielbiam wędzoną makrelę ale nie przypominam sobie abym kiedykolwiek jadła świeżą! muszę ponadrabiać rybne zaległości na prawdę bo aż wstyd się przyznać ilu popularnych gatunków nawet w ustach nie miałam. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też nie jeżdżę ;-) akurat nart nie lubię ;P też pierwszy raz jadłam świeżą! ale wędzoną bardzo lubię, więc i ta musiała mi smakować :)
UsuńJak dla mnie figura już jest świetna, ale siłka to dobra rzecz :) U mnie w kategorii fitness znajdziesz kilka wpisów o siłowni i rad :) A co do makreli- absolutnie uwielbiam i zawsze cieszy mnie, że w Irlandii jest taka tania :)
OdpowiedzUsuńna pewno zajrzę :) również uwielbiam, chociaż dotychczas jadłam tylko wędzoną :)
UsuńOoo ale Ci zazdroszczę, że byłaś na tym jarmarku. Ja byłam trochę za wcześnie i się nie załapałam :c
OdpowiedzUsuńA legginsy miodzio i Twój brzuszek też :D
Niestety bardzo krótko, ale klimat i tak poczułam :D i grzane wino śliwkowe <3 mniam :D
UsuńSuper wyjazd i juz mogłaś zobaczyć tyle śniegu :) jeszcze nie próbowałam czubrycy - ciekawe jak smakuje :) świetnie leżą te legginsy i w ogóle Twoja sylwetka jest super !
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis na rybę :)
moim zdaniem warto spróbować :-) mi zasmakowała :D
UsuńDwa lata temu byłyśmy w Szklarskiej i też miło ten wypad wspominamy :D
OdpowiedzUsuńA my własnie przed chwilą z jarmarku wróciłyśmy i zajadałyśmy się pieczonymi kasztanami :)
siostra też jadła, chciałam spróbować, ale mam alergie na orzechy i jak już miałam włożyć kasztana do ust to się zaczęłam zastanawiać czy na nie też xD a że u lekarza w trasie nie chciałam lądować to sobie odpuściłam :P
UsuńNie jadłam nigdy świeżej makreli, zawsze tylko wędzoną. Muszę kiedyś spróbować. ;)
OdpowiedzUsuńJa też! Jestem ciekawa smaku :) Ps. Super sylwetka!
Usuńto był i mój pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni :D
UsuńAh, zapomniałabym... Zapraszam na konkurs! :)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda ta ryba!
OdpowiedzUsuńSuper ten zestaw z Gym Hero <3
bardzo lubię makrelę i wędzoną i świeżą :) chociaż świeżej makreli w sklepach nie widziałam (może dlatego że nie szukałam), natomiast nad Adriatykiem w knajpach i restauracjach bardzo często mają w menu
OdpowiedzUsuńja często jeżdżę do makro, a tam jest sporo ryb (i nie tylko) do wyboru :-) od czasu do czasu lubię kupić coś czego wcześniej nie próbowałam :D
UsuńFantastyczne są te Twoje nowe legginsy! <3 Super look! Rybka oczywiście wygląda pysznie :) powinnam jeść ich więcej... ale nie potrafię kupić świeżej dobrej ryby. Nie mam w okolicy takiego sklepu, a za mrożonkami nie przepadam. Więcej lodu niż mięsa ;)
OdpowiedzUsuńteż nie lubię mrożonek! Ja mam szczęście i w makro mogę kupić, gdzie jest całkiem spory wybór świeżutkich ryb :D
UsuńŚnieeeg! Ale super! :D a jakie ładne legginsy masz! :oo
OdpowiedzUsuńMakrelę jadam wędzoną, nigdy nie jadłam pieczonej, a wygląda tak apetycznie!
Jeżeli wędzoną lubisz to pieczona też na pewno Ci zasmakuje :D
Usuń...hmmm...tak próbuję sobie przypomnieć...ale...nie pamiętam żebym jadła pieczoną makrelę...pomysł przedni! :) aaa...legginsy masz superowe! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam makrelę :)
OdpowiedzUsuń