Śmieszna sprawa, bo nigdy w życiu nie robiłam pierogów, nawet ze zwykłej mąki. Jakiś czas temu przeglądają instagrama, ktoś właśnie dodał przepis na pierogi #glutenfree, więc ja jako, że bardzo lubię bezglutenowe nowości, postanowiłam go wypróbować i... Nie wyszło :D Ciasto było nieplastyczne, klejące, a po ugotowaniu twarde, no nie wiem może coś zrobiłam źle... Nieważne! Bo jak sobie coś ubzduram, że musi mi wyjść to w końcu coś wymyślę :D Choćbym miała i rok myśleć :P W każdym razie tym razem się udało, więc mogę wam przedstawić moje pierwsze udane pierogi :-)
Składniki:
Farsz:
- 1 bardzo duże jabłko lub 2 mniejsze
- łyżeczka cynamonu
- ewentualnie łyżka ksylitolu, erytrolu lub innego słodzika
Jabłko pokroić na malutkie kawałki, wrzucić do miski i wymieszać z cynamonem i ewentualnym słodzikiem.
Ciasto:
- 100g mąki ryżowej
- 100g mąki ziemniaczanej
- 3 łyżki odtłuszczonego siemienia lnianego
- łyżka oleju kokosowego
- szczypta soli
- ok. 1 szklanka bardzo ciepłej wody
Mąki, siemię, sól i olej umieścić w misce i zalać połową wody ze szklanki, zacząć wyrabiać ciasto dolewając wody do uzyskania jednolitej, plastycznej masy. Podzielić na 2 części, jedną odłożyć pod ręcznik, a drugą rozwałkować na obsypanej mąką stolnicy, albo (ja tak zawsze robię, mniejszy bałagan :D) na papierze do pieczenia, ciasto i wałek oprószyć lekko mąką ryżową, wycinać kółka szklanką i nadziewać i sklejać nasze pierożki. Powtórzyć z resztą ciasta. Gotować na średniej mocy palnika, tak żeby woda nie bulgotała zbyt mocno, bo ciasto się rozleci. Gotowe pierogi zajadać, albo zamrozić :-)
1 pierożek (34sztk.)
ok. 30 kcal
B: 0,6 g
W: 5,4g
T: 0,7g
Trochę motywacji:)
wtorek, 22 marca 2016
czwartek, 17 marca 2016
Jabłecznik na spodzie brownie z cuknii
Wielkanoc coraz bliżej, więc pozostaje w temacie ciast i przedstawiam wczorajszy spontaniczny wypiek, który okazał się zaskakująco pyszny :-) Spód jest bardzo wilgotny, "błotnisty" i rozpływa się na podniebieniu :-) I nie popełnicie mojego błędu, z pokrojeniem lepiej poczekać do ostygnięcia, ja byłam niecierpliwa i ciasto trochę mi się pozapadało na środku, ale i tak było pyszne :-)
Składniki:
Ciasto:
- 350g drobno startej cukinii
- 70g kakao
- 60g mąki kokosowej
- 40g wiórków kokosowych
- 50g mąki ryżowej
- 80g ksylitolu
- 2 jajka
- łyżeczka bezglutenowego proszku do pieczenia
- 1/3 łyżeczki sody
- 50g oleju kokosowego
- 40g mleczka kokosowego
- 100ml mleka roślinnego (użyłam migdałowego)
Cukinie, jajka i suche składniki łączymy ze sobą. Olej i mleczko kokosowe rozpuszczamy i dodajemy do masy razem z mlekiem roślinnym, dokładnie mieszamy. Wykładamy ciasto do tortownicy (ok.22-24cm) wysmarowanej olejem kokosowym i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok. 20-25 minut.
Masa jabłkowa
- 500g obranych i pokrojonych w kostkę jabłek
- 1-2 łyżki ksylitolu
- 1 łyżka budyniu waniliowego/śmietankowo
Gdy ciasto jest w piekarniku szykujemy nasze jabłka, układamy je na patelni lub w garnuszku, dodajemy ksylitolu i dusimy je z odrobiną wody aż zmiękną, blendujemy na gładką masę i ponownie podduszamy do odparowania ewentualnego nadmiaru wody, dodajemy łyżkę budyniu i mieszamy.
Wyciągamy nasz spód, pokrywamy masą i wkładamy do piekarnika na kolejne 20 minut. Wyciągamy do ostygnięcia. Gotowe :-)
Makro 1 kawałka (z 12):
ok. 178 kcal
B: 4,1g
W: 15,6g
T: 11,1g
Składniki:
Ciasto:
- 350g drobno startej cukinii
- 70g kakao
- 60g mąki kokosowej
- 40g wiórków kokosowych
- 50g mąki ryżowej
- 80g ksylitolu
- 2 jajka
- łyżeczka bezglutenowego proszku do pieczenia
- 1/3 łyżeczki sody
- 50g oleju kokosowego
- 40g mleczka kokosowego
- 100ml mleka roślinnego (użyłam migdałowego)
Cukinie, jajka i suche składniki łączymy ze sobą. Olej i mleczko kokosowe rozpuszczamy i dodajemy do masy razem z mlekiem roślinnym, dokładnie mieszamy. Wykładamy ciasto do tortownicy (ok.22-24cm) wysmarowanej olejem kokosowym i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok. 20-25 minut.
Masa jabłkowa
- 500g obranych i pokrojonych w kostkę jabłek
- 1-2 łyżki ksylitolu
- 1 łyżka budyniu waniliowego/śmietankowo
Gdy ciasto jest w piekarniku szykujemy nasze jabłka, układamy je na patelni lub w garnuszku, dodajemy ksylitolu i dusimy je z odrobiną wody aż zmiękną, blendujemy na gładką masę i ponownie podduszamy do odparowania ewentualnego nadmiaru wody, dodajemy łyżkę budyniu i mieszamy.
Wyciągamy nasz spód, pokrywamy masą i wkładamy do piekarnika na kolejne 20 minut. Wyciągamy do ostygnięcia. Gotowe :-)
Makro 1 kawałka (z 12):
ok. 178 kcal
B: 4,1g
W: 15,6g
T: 11,1g
czwartek, 10 marca 2016
Tort makowo-kawowy (bez nabiału)
Nie zaliczam jajek do nabiału, więc dla mnie jest #dairyfree ;-) A Wy jak robicie? :-)
Rzadko robię ciasta, które zawierają kremy, zawsze wydaje mi się to dużo bardziej pracochłonne czy trudne, nie wiem co mnie natchnęło (może to zbliżające się święta?:D), ale jeżeli ja dałam radę to chyba każdy da, prawda? ;-) Jak się okazuje nie jest to cale taka ciężka sprawa :-)
Składniki :
Ciasto:
- 5 jajek
- 100g mielonego maku
- 80g ksylitolu
- 30g mąki jaglanej
- łyżeczka aromatu migdałowego
Białka jaj ubić. Żółtka utrzeć z ksylitolem następnie stopniowo dosypywać mak, mąkę jaglaną i aromat migdałowy. Połączyć obydwie masy i przełożyć do formy (ok. 22cm) i piec w 180 stopniach ok 30-35 minut. Wyciągnąć, przestudzić i przeciąć na 2 blaty.
Krem:
- puszka mleczka kokosowego (gęsta część)
- 2-3 łyżki ksylitolu
- 2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej + odrobina wody
- 2 łyżeczki żelatyny + woda
Żelatynę zalać wodą, odstawić do napęcznienia, a następnie rozpuścić w mikrofalówce, garnku lub kąpieli wodnej (nie gotować!) i odstawić do ostygnięcia. Kawę rozpuszczalną zalać 1-2 łyżkami gorącej wody i również odstawić do ostygnięcia. Śmietankę kokosową ubić mikserem, dodać ksylitol i ponownie zmiksować. Kiedy pozostałe produkty ostygną połączyć je ze sobą i odstawić do lodówki.
Nasączenie:
- filiżanka zaparzonej kawy
- łyżeczka miodu
Kawę zamieszać z miodem i nasączyć naparem obydwa blaty. Rozsmarować krem pomiędzy blatami, na wierchu i po bokach ciasta. Odstawić do lodówki na przynajmniej 30 minut (najlepiej dłużej), żeby się "przegryzło" i gotowe :-)
Kawałek (z 10) ok. 195 kcal
B: 6,5g
W: 13,2g
T: 12,9g
Rzadko robię ciasta, które zawierają kremy, zawsze wydaje mi się to dużo bardziej pracochłonne czy trudne, nie wiem co mnie natchnęło (może to zbliżające się święta?:D), ale jeżeli ja dałam radę to chyba każdy da, prawda? ;-) Jak się okazuje nie jest to cale taka ciężka sprawa :-)
Składniki :
Ciasto:
- 5 jajek
- 100g mielonego maku
- 80g ksylitolu
- 30g mąki jaglanej
- łyżeczka aromatu migdałowego
Białka jaj ubić. Żółtka utrzeć z ksylitolem następnie stopniowo dosypywać mak, mąkę jaglaną i aromat migdałowy. Połączyć obydwie masy i przełożyć do formy (ok. 22cm) i piec w 180 stopniach ok 30-35 minut. Wyciągnąć, przestudzić i przeciąć na 2 blaty.
Krem:
- puszka mleczka kokosowego (gęsta część)
- 2-3 łyżki ksylitolu
- 2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej + odrobina wody
- 2 łyżeczki żelatyny + woda
Żelatynę zalać wodą, odstawić do napęcznienia, a następnie rozpuścić w mikrofalówce, garnku lub kąpieli wodnej (nie gotować!) i odstawić do ostygnięcia. Kawę rozpuszczalną zalać 1-2 łyżkami gorącej wody i również odstawić do ostygnięcia. Śmietankę kokosową ubić mikserem, dodać ksylitol i ponownie zmiksować. Kiedy pozostałe produkty ostygną połączyć je ze sobą i odstawić do lodówki.
Nasączenie:
- filiżanka zaparzonej kawy
- łyżeczka miodu
Kawę zamieszać z miodem i nasączyć naparem obydwa blaty. Rozsmarować krem pomiędzy blatami, na wierchu i po bokach ciasta. Odstawić do lodówki na przynajmniej 30 minut (najlepiej dłużej), żeby się "przegryzło" i gotowe :-)
Kawałek (z 10) ok. 195 kcal
B: 6,5g
W: 13,2g
T: 12,9g
wtorek, 8 marca 2016
Owsiano-jaglane ciasteczka
Przepis na szybkie zbożowe ciasteczka. U mnie w domu pojawiają się najczęściej :-) Są jednocześnie kruche i lekko ciągnące :-)
Składniki:
- 100g oleju kokosowego
- 80g ksylitolu
- jajko
- 40g mąki ryżowej
- 100g płatków owsianych (u mnie bezglutenowe)
- 100g płatków jaglanych
- łyżeczka cynamonu
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (bezglutenowy)
- 1/3 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki aromatu waniliowego/śmietankowego
Ksylitol utrzeć z olejem i aromatem, dodać jajko i ponownie zmiksować do połączenia. Dodać resztę składników, chwilę miksować na wolnych obrotach lub od razu zagnieść ręcznie. Włożyć na 10-15 minut do lodówki, a następnie formować kulki wielkości orzecha włoskiego i rozpłaszczać je ręką na papierze do pieczenia. Piec w 180 stopniach przez 12-15 minut. Ostudzić i gotowe :-)
1sztk. (28 ciastek) ok. 72 kcal
B: 1,2g
W: 7,6g
T: 4,1g
Składniki:
- 100g oleju kokosowego
- 80g ksylitolu
- jajko
- 40g mąki ryżowej
- 100g płatków owsianych (u mnie bezglutenowe)
- 100g płatków jaglanych
- łyżeczka cynamonu
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (bezglutenowy)
- 1/3 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki aromatu waniliowego/śmietankowego
Ksylitol utrzeć z olejem i aromatem, dodać jajko i ponownie zmiksować do połączenia. Dodać resztę składników, chwilę miksować na wolnych obrotach lub od razu zagnieść ręcznie. Włożyć na 10-15 minut do lodówki, a następnie formować kulki wielkości orzecha włoskiego i rozpłaszczać je ręką na papierze do pieczenia. Piec w 180 stopniach przez 12-15 minut. Ostudzić i gotowe :-)
B: 1,2g
W: 7,6g
T: 4,1g
czwartek, 3 marca 2016
Pierś z kaczki w czerwonym winie
Ostatnio w odstępstwie od kurczaka przyszedł czas na kaczkę :-) Uwielbiam jej smak, stanowczo muszę zacząć po nią sięgać częściej :-)
Składniki:
- piersi z kaczki
- przyprawy: sól, pieprz, majeranek, pieprz cayenne, słodka papryka
- 100 ml czerwonego wytrawnego lub półwytrawnego wina
Skórę kaczki ponacinać w poprzek kilka razy, nie naruszając przy tym mięsa. Natrzeć przyprawami i odstawić na przynajmniej godzinę (u mnie na całą noc). Piekarnik nagrzać do 200 stopni, razem z formą żaroodporną. Piersi ułożyć skórą do dołu na zimniej patelni i smażyć na średnim ogniu przez ok. 12-15 minut. Następnie przewrócić mięso i podsmażyć przez ok. 5 minut. Przełożyć nasze kaczki do formy w piekarniku, 3 łyżki tłuszczu odlać do naszego wina, którym następnie podlewamy mięso i piec przez ok. 8-10 minut. Wyciągnąć, odczekać 5 minut i pokroić. Gotowe :-)
Kaczkę można podać np. razem z kluseczkami jaglanymi i buraczkami :-)
A Wy lubicie kaczkę? ;-)
Składniki:
- piersi z kaczki
- przyprawy: sól, pieprz, majeranek, pieprz cayenne, słodka papryka
- 100 ml czerwonego wytrawnego lub półwytrawnego wina
Skórę kaczki ponacinać w poprzek kilka razy, nie naruszając przy tym mięsa. Natrzeć przyprawami i odstawić na przynajmniej godzinę (u mnie na całą noc). Piekarnik nagrzać do 200 stopni, razem z formą żaroodporną. Piersi ułożyć skórą do dołu na zimniej patelni i smażyć na średnim ogniu przez ok. 12-15 minut. Następnie przewrócić mięso i podsmażyć przez ok. 5 minut. Przełożyć nasze kaczki do formy w piekarniku, 3 łyżki tłuszczu odlać do naszego wina, którym następnie podlewamy mięso i piec przez ok. 8-10 minut. Wyciągnąć, odczekać 5 minut i pokroić. Gotowe :-)
Kaczkę można podać np. razem z kluseczkami jaglanymi i buraczkami :-)
A Wy lubicie kaczkę? ;-)
piątek, 26 lutego 2016
Uwaga zmiana nazwy i klarowanie masła
Poprzednia nazwa była no cóż... Byle jaka? Wymyślona na szybko? Na odwal się? Byle było :P Może i ta nie jest idealna, ale bardziej oddaje to jak w ostatnim czasie ukierunkował się blog :-)
A teraz przejdźmy do głównego tematu, w którym chciałam nawiązać do poprzedniego posta (Na czym smażyć?) i przedstawić domowy proces klarowania masła :-)
Masło klarowane, czyli takie pozbawione dużej ilości alergenów zawartych w mleku krowim. Proces polega na podgrzaniu i usunięciu białek i innych stałych substancji, które się wytrącają w trakcie tego procesu. Dzięki takiemu przygotowaniu wydłużamy datę przydatności produktu jak i jego odporność na temperatury.
Jedyne co będzie potrzebne to oczywiście masło min. 82% tłuszczu (u mnie 3 kostki), garnek (najlepiej z grubszym dnem) i łyżka.
Masło podgrzewamy na małym ogniu aż całkowicie się rozpuści. Na powierzchni utworzy się białkowa piana, pod spodem mamy nasze czyste masło, a na samym dnie osad z białka. Po roztopieniu się już naszej kostki wyłączamy kuchenkę i łyżką ściągamy pianę do osobnego naczynia aż powierzchnia będzie czysta, białko na dnie zostawiamy. Następnie możemy przejść do przelewania naszego masła do pojemniczków, należy to robić powoli, tak aby osad nie dostał się do naszego tłuszczu, kontynuujemy do momentu aż na dnie zostanie tylko białko i resztka naszego masła. Gotowe :-)
A teraz przejdźmy do głównego tematu, w którym chciałam nawiązać do poprzedniego posta (Na czym smażyć?) i przedstawić domowy proces klarowania masła :-)
Masło klarowane, czyli takie pozbawione dużej ilości alergenów zawartych w mleku krowim. Proces polega na podgrzaniu i usunięciu białek i innych stałych substancji, które się wytrącają w trakcie tego procesu. Dzięki takiemu przygotowaniu wydłużamy datę przydatności produktu jak i jego odporność na temperatury.
Jedyne co będzie potrzebne to oczywiście masło min. 82% tłuszczu (u mnie 3 kostki), garnek (najlepiej z grubszym dnem) i łyżka.
Masło podgrzewamy na małym ogniu aż całkowicie się rozpuści. Na powierzchni utworzy się białkowa piana, pod spodem mamy nasze czyste masło, a na samym dnie osad z białka. Po roztopieniu się już naszej kostki wyłączamy kuchenkę i łyżką ściągamy pianę do osobnego naczynia aż powierzchnia będzie czysta, białko na dnie zostawiamy. Następnie możemy przejść do przelewania naszego masła do pojemniczków, należy to robić powoli, tak aby osad nie dostał się do naszego tłuszczu, kontynuujemy do momentu aż na dnie zostanie tylko białko i resztka naszego masła. Gotowe :-)
wtorek, 23 lutego 2016
Na czym smażyć?
Żeby nie było, że nic wartościowego na tego mojego bloga nie wnoszę, postawiłam podjąć temat tłuszczy ;-) A raczej, których najlepiej używać do smażenia.
W moim przekonaniu smażyć należy wyłącznie na tłuszczach nasyconych. Są one najbardziej odporne i stabilne na wpływ temperatury. Do wyboru mamy:
- olej kokosowy
- masło klarowane
- smalec
Tłuszcze nienasycone pod wpływem temperatury utleniają się na wskutek czego powstają wolne rodniki, odpowiedzialne za tworzenie się komórek nowotworowych. Zaraz ktoś się zacznie zastanawiać 'co z cholesterolem? miażdżyca?'. Otóż tak tłuszcze nasycone podniosą poziom cholesterolu we krwi (pamiętajmy, że cholesterol jest nam potrzebny do funkcjonowania odpowiada za syntezę wielu cząstek np. hormonów płciowych czy witaminy D3), ale jak dowiedziono nie ma on wpływu na odkładanie się blaszek miażdżycowych (w ich skład wchodzić może co najwyżej 1% cholesterolu), składają się właśnie z tłuszczy trans powstałych na wskutek utleniania się kwasów jedno i wielonienasyconych.
Ja korzystam na zmianę z oleju kokosowego rafinowanego, nierafinowanego i masła klarowanego. A Wy na czym smażycie? :-)
W moim przekonaniu smażyć należy wyłącznie na tłuszczach nasyconych. Są one najbardziej odporne i stabilne na wpływ temperatury. Do wyboru mamy:
- olej kokosowy
- masło klarowane
- smalec
Tłuszcze nienasycone pod wpływem temperatury utleniają się na wskutek czego powstają wolne rodniki, odpowiedzialne za tworzenie się komórek nowotworowych. Zaraz ktoś się zacznie zastanawiać 'co z cholesterolem? miażdżyca?'. Otóż tak tłuszcze nasycone podniosą poziom cholesterolu we krwi (pamiętajmy, że cholesterol jest nam potrzebny do funkcjonowania odpowiada za syntezę wielu cząstek np. hormonów płciowych czy witaminy D3), ale jak dowiedziono nie ma on wpływu na odkładanie się blaszek miażdżycowych (w ich skład wchodzić może co najwyżej 1% cholesterolu), składają się właśnie z tłuszczy trans powstałych na wskutek utleniania się kwasów jedno i wielonienasyconych.
Ja korzystam na zmianę z oleju kokosowego rafinowanego, nierafinowanego i masła klarowanego. A Wy na czym smażycie? :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)